Solvay. Borek Fałęcki. Zajrzałam na wystawę pod mało obiecującym tytułem „Kobieta – Kadry monochromatyczne”.
Chciałam w ten sposób docenić tę wartą najwyższego uznania inicjatywę, zwłaszcza tu, gdzie strefy wpływów od dawna dzielone są pomiędzy pączkujące imperium Pana Boga pod wezwaniem Jana Pawła i niezliczone ilości kapitalistycznych świątyń, w których dostać można wszystko to, co na Zachodzie właśnie przestaje, a u nas zaczyna być modne…
Aż tu nagle, oglądnąwszy dokładnie prawie wszystkie fotografie i sczytawszy prawie wszystkie tytuły, niespodziewanie trafiłam na to przedstawiające dziewczyny z klubu strzeleckiego Instytutu Drexlera z 1925 roku. Co za kobietki i to wdzianko z lamparta!
Zostałam zupełnie rozbrojona.